wtorek, 27 czerwca 2017

Kierowca to nie człowiek

Z tej strony Alexandra, tudzież Klapek. Mam ochotę na powrócenie do swoich kiedysiejszych socjalek, dlatego mnie tu dziś spotykacie. Leżąc w łóżku naszedł mnie genialny pomysł napomknięcia kilku zdań na temat, dlaczego nie uważam przeciętnego kierowcę za człowieka.

Osobom z brakiem dystansu do siebie oraz innych, głęboko zakorzenionymi wartościami religijnymi i patriotycznymi, kobietom w ciąży, które są za aborcją, gimbusom i dzieciom, nie zaleca czytania się tego posta, gdyż może on wywołać niekontrolowany ból dupy i gównoburze w komentarzach.

Nie piszę tego posta, ponieważ na pewno:

a). wróciłam do domu cała mokra i zmarznięta
b). jestem zdenerwowana znieczulicą panującą w naszym kraju
c). mam ochotę na nową dramę z moim udziałem

Wyobraź sobie sytuację, która towarzyszyła nam już nieraz w tym sezonie.

Wracasz sobie spokojnie do domu, widzisz nadciągające deszczowe chmury, ale masz parasol, więc nie jesteś tym faktem przejęty, dopóty... dopóty nie zaczyna aż tak padać, że twoje letnie obuwie doświadcza darmowej lekcji pływania. Chcesz dostać się jak najszybciej w bezpieczne i suche miejsce. Niestety. Masz do pokonania kilka ulic, a droga, którą w słoneczny dzień przeszedłbyś w 3 minuty dłuży się cholernie. Dlaczego? Otóż osoby, znajdujące się w cieplutkim fotelu swojego samochodu nawet nie myślą, by przepuścić cię przez pasy. Po co mają to robić, skoro zrobi to następny? Wszystko byłoby w porządku, jeśli to samo nie pomyśleli by następni. Stoisz na skraju krawężnika ochlapany deszczówką, która jeszcze chwile temu znajdowała się pod kołami tira. Myślisz, czy oni się tak naprawdę śpieszą, czy gdzieś pali się dom, rodzi się dziecko, umiera ktoś na zawał? Otóż nie. Mają cię gdzieś, w końcu zobaczą cię tylko raz w życiu, a ty się nie dowiesz. Nie dowiesz się, że mają gdzieś twoje zdrowie fizyczne, to, że możesz w tym stanie nabawić się zapalenia płuc. W końcu dostrzegasz, że auta na jezdni znajdują się już bezpiecznie daleko i masz szansę przebiec.Gratuluję, dotarłeś do celu.

Ilu z nas spotkało się już z taką sytuacją? Mieszkam w małym miasteczku, liczącym około 10 tysięcy mieszkańców. Tak naprawdę nie posiadamy wielu ruchliwych ulic, jednakże jest jedna taka. Rozpoczęła się burza. Wracałam dziś z urodzin starszej pani, która jest dla mnie prawie jak babcia, nie wracałam sama. Towarzyszyła mi mama, miałyśmy jasnożółtą parasolkę. Nie było mowy, by z daleka mogłyśmy być niedostrzegalne. Więc pada pytanie, dlaczego? Dlaczego ludziom tak się śpieszy, że nie widzą, że mogą pomóc innym. Wątpię, by każdy znalazł się w ekstremalnej sytuacji, która pozwalały mu na takie zachowanie. Także dlaczego, dlaczego tak im się śpieszy.

Niektórzy ludzie są mili, chodzą z przyklejonym uśmiechem na twarzy całe życie, jednak, gdy wsiądą do samochodu, zachowują się inaczej. Kierowca nie jest już człowiekiem. Jest wtedy kierowcą. Oczywiście ten post nie ma na celu określenie ogółu, ani jakiejkolwiek generalizacji, tylko ocenienia zachowanie jednostek. Ktoś jest mi to w stanie wytłumaczyć? Za pewne niektórzy tak. Niektórzy potrafiący usprawiedliwić każde zachowanie, wiedzący wszystko, swoją drogą niech wyjaśnią przy okazji głód na świecie, cierpienie i Smoleńsk. Życzę im powodzenia.

W tym momencie Klapek pozostawia wam ten temat do przemyślenia, i zaznacza jedno, bądźmy ludźmi.